poniedziałek, 11 stycznia 2016

Kallos Latte - Maska do włosów z proteinami mlecznymi

 Kallos Latte - Maska do włosów z proteinami mlecznymi
- opinia o produkcie 


Słynna maska mleczka Kallos Latte - chyba najbardziej znana i najstarsza wśród Kallosów. Tym razem czas abym napisała o niej kilka zdań. Moja maska zamknięta jest w słoiczku o pojemności  .. jak to zwykle, Kallosy dostaniemy również w litrowych słoikach. Maska jest biała, pachnie dosyć intensywnie, jednak dla mnie ten zapach jest mocno chemiczny i nie przepadam za nim. Konsystencja maski jest dosyć gęsta, nie spływa z włosów, ale równie dobrze nadaje się też do ich mycia. 


Pojemność : 275 ml
Cena : 6 zł
Dostępność : Hebe , Internet, Hurtownie fryzjerskie


Co obiecuje producent? :
Nabłyszczająca, odżywiająca maska do włosów. Włosy stają się błyszcząc, jedwabiste i łatwo się rozczesują. Sposób użycia : Zaaplikować na umyte włosy, zmyć po 10 minutach. Stosować 2-3 razy w tygodniu.

Skład :
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Parfum, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

W składzie znajdziemy proteiny mleka oraz lekki silikon. Skład krótki, co zdecydowanie przemawia na plus tego produktu.

Co do stosowania 2-3 razy w tygodniu, polemizowałabym. Zbyt duża ilość protein może przeproteinować nam włosy i je uszkodzić. Raz w tygodniu będzie idealną częstotliwością stosowana. 


PLUSY PRODUKTU :
+ Maska jest tania i wydajna,
+ Dosyć dobrze nawilża włosy,
+ Zabezpiecza je przed utratą nawilżenia oraz przed uszkodzeniami mechanicznymi,
+ Lekko dodaje włosom objętości,
+ Włosy są po niej sypkie, nie strączkują się,
+ Nie uczuliła mnie ani nie podrażniła,
+ Świetnie sprawdza się użyta do mycia włosów.


Podsumowując : Sławna maska Kallos Late działa na moich włosach dobrze, dostatecznie - jednak bez większego szału. Nie będę piała zachwytów nad tym produktem, ponieważ jest on mocno przeciętny. Przyzwoity jak na cenę, pojemność i działanie - jednak nie produkt, który daje efekt "wow". Moim zdaniem mocno przesadnie rozsławiony w blogosferze. Dlaczego? Może na włosach zdrowych, niskoporowatych sprawdzi się bez zarzutu, to jednak przy włosach wysokoporowatych, zniszczonych nie daje efektu wystarczającego dociążenia. Włosy są po niej lekko spuszone, najbardziej zniszczone końcówki nie są wygładzone, tylko sterczą na każdą stronę a babyhair przy skórze głowy żyją swoim życiem :) Zdecydowanie maska za słaba dla bardziej wymagających włosów by stosować ją solo. Fajnie sprawdza się do mycia włosów, bo jest tania i wydajna. Fajnie sprawdza się również jako podkład do tuningowania - wymieszana z emolientowymi maskami daje naprawdę niezły efekt. Być może mój brak fascynacji tym produktem wynika z tego, że mam do czynienia tylko z wersją Kallos Latte o nowym składzie, a niedane mi było poznać jej w pierwotnej wersji.

Znacie maskę Kallos Late? Jakie macie zdanie na jej temat?

46 komentarzy:

  1. Nie próbowałam, ale Twój post zadziałał w sumie odwrotnie niż chyba powinien. W związku z tym, że mam dość mocne włosy, to chętnie spróbuję. Wprawdzie wypowiedziałaś się negatywnie, ale zainteresowałaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to zwykła odżywka - a nazywanie jej maską to mocna przesada, ale na zdrowych włosach pewnie daje dobre efekty - jak wszystko w sumie :)

      Usuń
  2. Miałam ją kiedyś, ale to było tak dawno, że nawet nie pamiętam, jak się spisała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona kiedyś miała inny skład - może lepiej działała wtedy - tego nie wiem.

      Usuń
  3. To był mój pierwszy Kallos który używałam i wtedy kiedy włosy nie były tak zniszczone, działał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm.. nie miałam jej, ale za taką cenę chętnie sprawdzę może u mnie akurat się sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej maski ale raczej nie dla mnie ona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo wszystko mam ochotę na tą maskę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko ją nazywać maską, bo działa jak zwykła odżywka.

      Usuń
  7. Lubie testować maski do włosów , więc pomimo opinii chętnie i powyższą przetestuję;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam tą maskę i używałam jej jako zwykłej odżywki i muszę przyznać że spisywała się całkiem nieźle;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie wymaga się od niej za wiele, to nie jest zła :)

      Usuń
  9. OD dawna ciekawią mnie maski Kallos. Szkoda, że u Ciebie nie wywołała efektu WOW.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tej nie miałam. W kolejce czeka wersja Keratin. W ogóle ten opis maski jest przyklejony do każdego rodzaju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Keratin działa lepiej,ale uważaj na nią i nie stosuj za często,bo ja sobie nią przeproteinowałam włosy.

      Usuń
    2. Raz, góra dwa na tydzień będzie optymalnie.

      Usuń
  11. myślałam nad nią od jakiegoś czasu, ale dzięki Tobie wiem, że to nie produkt dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na zdrowych włosach może się dobrze spisywać, ale na tych bardziej wymagających już niekoniecznie.

      Usuń
  12. Tej jeszcze nie miałam, ale pewnie prędzej czy później i ona w moje łapki wpadnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. Jest tania i nawet jak się nie sprawdzi to nie szkoda pieniędzy,bo można ją zużyć do mycia :)

      Usuń
  14. Też wydaje mi się, że nie ma co przesadzać z tak częstym używaniem :) Ja właśnie ostatnio kupiłam moją pierwszą maskę z Kallosa, ale jeszcze nie miałam okazji jej testować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie trafiłam na początku włosomaniactwa na wersję Keratin i nie wiedząc za wiele o włosach, stosowałam tak często, jak zalecił producent. Przeproteinowałam sobie włosy i miałam bardzo duży problem,żeby doprowadzić je do stanu normalności,bo były jak z gumy.

      Usuń
  15. Jak dla mnie pachnie cudownie! Kojarzy mi się z lodami śmietankowymi ;). Tak jak mówiłaś używam jej raz w tygodniu.
    Pozdrawiam,
    DZIEWCZĘCO.PL

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam jej ale na codzień stosuje Maski i szampony Kallos :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię wersję blueberry i banana - innych nie używałam,bo ciężko mi wykończyć te słoje.

      Usuń
  17. Podejrzewam, ze i ja nie pialabym z zachwytu nad nia ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. O tej maski zaczęła się moja włosomaniacza przygoda, ale nie wspominam jej dobrze ze względu na chemiczny zapach no i moje włosy nie przepadają za proteinami.

    OdpowiedzUsuń
  19. też mam maskę z proteinami mlecznymi, ale innej firmy;-)
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię proteinowe kosmetyki,ale ta akurat jest słabiutka.

      Usuń
  20. Jak dla mnie maski Kallos są najlepsze. Nie każda się sprawdzi na każdych włosach, ale dla mnie Latte i Banana to hity ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam ją kiedyś i spisywała się świetnie :) Teraz mam z Kallos Milk, która skład ma podobny, ale chyba działanie nieco słabsze.
    U mnie mycie głowy Kallosami się nie sprawdza, ale już mycie włosów jest świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie mycie skóry głowy też nie, ale długości bardzo ;)

      Usuń
  22. A ja jeszcze nie miałam okazji używać słynnych Kallosów :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Z miłą chęcią zajrzę również do Was!
Jeśli obserwujesz mój blog-poinformuj mnie o tym, na pewno się odwdzięczę.
Serdecznie pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...